* |
|
Rosyjscy
neurolodzy odkryli nerw łączący oko bezpośrednio z dupą. Kiedy
ukłuli pacjenta igłą w dupę, w jego oku pojawiła się łza. Kiedy
wbili tę samą igłę w oko, pacjent się zesrał.
Ktoś
zapukał do burdelu. Burdel-mama otworzyła drzwi i zobaczyła raczej
schludnego, dobrze ubranego i w przeszło średnim wieku mężczyznę.
- W czym mogę pomóc? - spytała.
- Chcę się widzieć z Baśką! - odparł gość.
- Proszę pana, Baśka jest jedną z najdroższych panienek. Może jakaś
inna...
- Nie! Muszę zobaczyć Baśkę! - zażądał gość.
Baśka podeszła do niego i powiadomiła go, że żąda 1000 złotych za
wizytę.
Mężczyzna bez wahania sięgnął do kieszeni i podał jej dziesięć 100
złotowych banknotów. Oboje poszli do pokoju na górę, na godzinkę...
Następnej nocy przyszedł znowu i zażądał Baśki. Baśka wyjaśniła mu,
że bardzo rzadko zdarza się tutaj, żeby ktoś wracał drugą noc z
rzędu.... i że nie może dać mu zniżki. Stawka pozostała ta sama,
1000 złotych. Mężczyzna znowu wręczył jej gotówkę i znowu poszli na
pięterko...
Kiedy przyszedł następnej nocy, nikt nie mógł uwierzyć. I znowu
wręczył Baśce gotówkę i znowu poszli na pięterko... Kiedy minęła
godzina Baśka spytała go:
- Skąd jesteś? Nikt wcześniej nie żądał moich usług trzy noce z
rzędu...
- Z Warszawy... - odparł mężczyzna.
- Naprawdę!? Mam tam rodzinę - odrzekła.
- Tak, wiem... - odparł mężczyzna. - Twój ojciec umarł, a ja jestem
adwokatem twojej siostry. Ona prosiła mnie, żebym Ci przekazał Twoje
3000 złotych spadku...
Morał z tej historyjki: Trzy rzeczy są w życiu pewne:
1. Śmierć
2. Podatki
3. I to że twój prawnik zawsze cię wydyma...
W szkole.
Trzecia klasa, lekcja matematyki.
- Aniu, co robi twój tata?
- Jest nauczycielem w przedszkolu.
- A ile zarabia?
- 760 zł.
- A mama?
- Mama jest bibliotekarką i zarabia 640 zł.
- To ile wynosi wasz budżet?
- 1400 zł miesięcznie.
- Bardzo dobrze, piątka. Jasiu, a twój tata?
- Mój tata jest celnikiem na przejściu kolejowym i zarabia 900 zł,
mama pracuje w izbie celnej na przejściu samochodowym i zarabia 850
zł, nasz budżet wynosi 9000 zł miesięcznie.
- Eh, Jasiu, no źle, znów będę ci musiała jedynkę postawić...
- Zwisa mi to, przynajmniej żyjemy jak ludzie.
Kawał wędkarski.
- Biorą?
- Nie bardzo...
- Złapał pan coś?
- Jednego.
- I co pan z nim zrobił?
- Wrzuciłem do wody.
- Duży był?
- Taki jak pan i też mnie wkurwiał.
Jasio kopie dół
w ogródku. Zaciekawiony sąsiad pyta:
- Co robisz?
- Kopię grób dla mojej złotej rybki.
- Ale czemu taki duży?
- Bo jest w twoim pierdolonym kocie!!!
W szkole podstawowej lekcja
biologii. Lekcja dotyczy budowy fizjologicznej człowieka.
- Czy ktoś wie jak zbudowany jest mężczyzna? - pyta nauczycielka.
Dzieci wymieniają, że ręce, nogi, głowa, szyja, tłów, siusiak. Jasiu
wyrywa się do odpowiedzi. Pani więc zadaje pytanie o budowę kobiety.
Zgłasza się Jasiu.
- Kobieta ma ręce, nogi, głowę, szyję, piersi i siusiaka.
- Wszystko dobrze Jasiu, ale kobiety nie mają siusiaka - poprawia
nauczycielka.
- Ale moja mama ma jednego w szufladzie !!!
Telefon do radia. Głos kobiecy:
- Dzień dobry, chciałam powiedzieć, że
znalazłam dziś rano portfel. W środku było 3000 złotych w gotówce
oraz czek na okaziciela opiewający na sumę 10.000 euro. Było też
prawo jazdy na nazwisko Stanisław Kowalski zamieszkały przy ulicy
Koszarowej 15 m 6 w Warszawie. Mam w związku z tym małą prośbę:
- Proszę panu Stasiowi puścić jakiś fajny
kawałek z dedykacją ode mnie!
Dwa
tygodnie temu były moje urodziny trzydzieste (z hakiem), ale jakby
nikt tego nie zauważył.
Miałem
nadzieję, że rano przy śniadaniu żona złoży mi życzenia, może nawet
będzie miała jakiś prezent. Nie powiedziała nawet "cześć kochanie",
nie mówiąc już o życzeniach. Myślałem, że chociaż dzieci będą
pamiętały, ale zjadły śniadanie nie odzywając się słowem. Kiedy
jechałem do pracy, czułem się samotny i niedowartościowany. Jak
tylko wszedłem do biura sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i
od razu poczułem się dużo lepiej - ktoś pamiętał. Pracowałem
do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku
są pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Zgodziłem się. To była najmilsza rzecz jaką
od rana usłyszałem. Poszliśmy do
cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i
wypiliśmy po lampce wina. W drodze do biura sekretarka powiedziała:
- Dziś jest taki piękny dzień. Czy musimy
wracać do biura?
- Właściwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodźmy do mnie - zaproponowała.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku,
porozmawialiśmy chwilę, a ona zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko, że pójdę do
sypialni przebrać się w coś bardziej wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach
wyszła niosąc tort urodzinowy razem z moją żoną, dziećmi i teściową.
Wszyscy śpiewali: "sto lat", a ja kurwa siedziałem na kanapie w
samych skarpetkach....
Taksówkarz wiezie kobietę.Na
zakończenie kursu okazuje się, że ta nie ma kasy. Taksówkarz więc
zawraca, jedzie za miasto na piękną, zieloną łączkę. Zatrzymuje się,
otwiera bagażnik, wyciąga koc i kładzie na trawę. Kobieta:
- Ale proszę pana, ja napewno oddam panu te
pieniądze. Proszę mi nic nie robić, mam dzieci, męża...
Taksówkarz:
- A ja mam 40 krolików kurwa, rwij trawę!!!
Wchodzi kobieta do windy, a za nią wpada facet w kominiarce.
Przystawia jej nóż do szyi i krzyczy:
- Loda! Zrób mi loda!
Kobieta klęka przerażona i robi... Po czym
facet ściąga kominiarkę, a to jej mąż...
- I co kurwa... dało sie...???
Scena w sypialni: dwóch pedałków kocha się namiętnie od tyłu.
Jeden
mówi:
- Dzisiaj musiałem zrobić test na AIDS.
- Co?!!? Dopiero teraz mi o tym mówisz??!!
- Tylko żartowałem, lubię jak ci się dupka
kurczy...
Malutkie
białe dziecko trafiło do nieba. Św. Piotr tak patrzy i mówi:
- Masz takie malutkie rączki, takie malutkie nóżki, malutką główkę,
damy ci skrzydełka i będziesz pięknym małym aniołkiem. I tak też się
stało.
Również malutkie czarne dziecko trafiło do bram niebios. Św. Piotr
więc patrzy i mówi:
- Masz takie malutkie czarne rączki, takie malutkie czarne nóżki,
malutką główkę, damy ci skrzydełka i będziesz muchą.
Facet miał trzy
przyjaciółki i w którymś momencie musiał się zdecydować, którą z
nich poślubić. Dlatego postanowił zrobić test. Każdej dał po 4
tysiące złotych i czekał co będzie.
Pierwsza przyjaciółka poszła do sklepu, kupiła sobie suknie, buty,
piękny kapelusz. Poszła do fryzjera, solarium i kosmetyczki. Wraca i
mówi:
- Chcę być najpiękniejszą, ponieważ cię kocham!
Druga przyjaciółka poszła do sklepu. Kupiła strój piłkarski,
telewizor, wideo i tysiąc puszek piwa. Wraca i mówi:
- To moje prezenty dla ciebie, ponieważ cię kocham!
Trzecia przyjaciółka wzięła pieniądze i zainwestowała. W krótkim
czasie zarobiła 250 procent. Pieniądze znów zainwestowała i tak je
pomnożyła, że dorobiła się wielkiego majątku. Wraca i mówi:
- Ja te pieniądze zainwestowałam i zarobiłam tyle, aby wystarczyło
na naszą wspólną, szczęśliwą przyszłość, ponieważ cię kocham!
Facet był zachwycony wszystkimi przyjaciółkami. Przemyślał wszystkie
za i przeciw i... ożenił się z tą... która miała największe cycki.
Morał: mężczyźni w
przeciwieństwie do kobiet nie lecą na kasę.
Pewien facet
przeczytał książkę o asertywności i postanowił ją wypróbować na
żonie. Nie wrócił jak zazwyczaj zaraz po pracy do domu tylko poszedł
z kumplami na piwo. Około 19.00 puka do drzwi, żona mu otwiera a on:
- Słuchaj, skończyło się babci sranie! JA jestem w tym domu panem!
JA mówię, a ty słuchasz, jasne? Zaraz biegusiem podasz mi
kapciuszki, obiadek, potem zimne schłodzone piwko i nie obchodzi
mnie skąd je weźmiesz, potem się zdrzemnę, a wieczorem napuścisz mi
wody do wanny. No, i nie muszę chyba mówić, kto mnie po kąpieli
ubierze i uczesze?No???!!! Kto?
- Zakład pogrzebowy skurwysynu!!!
Do ratownika na
basenie podchodzą 3 stare baby i chcą pływać. Facet się bał, że
stare szkapy się potopią, ale dał się namówić.
Wskakuje pierwsza, robi 15 basenów w 10 minut i wychodzi
uśmiechnięta. Facet mówi:
- Świetnie plywasz jak na taką starowinę.
Baba odpowiada, że w latach osiemdziesiątych była mistrzynią
juniorek w pływaniu.
Wskakuje druga baba, robi 25 basenów w 12 minut i wyłazi. Facet
pyta, a ona odpowiada, że za młodu była mistrzynią Europy.
Wskakuje trzecia, płynie żabką, delfinem. Zrobiła 30 basenów w 10
minut i wyłazi.
Ratownik:
- No pani to pewnie była mistrzynią świata.
- Nie. Ja byłam kurwą na telefon w Wenecji.
O czwartej nad
ranem u profesora dzwoni telefon. Profesor zaspany odbiera telefon i
słyszy:
- Śpisz?
- Śpię - odpowiada zaspany.
- A my się kurwa jeszcze uczymy!!!
Stary Żyd dawał
do gazety nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę.
- Do pięciu wyrazów za darmo.
- Nooo... to niech będzie: Zmarła Zelda Goldman.
- Ma pan do dyspozycji jeszcze dwa wyrazy.
- To niech będzie - Zmarła Zelda Goldman, sprzedam Opla.
Mąż został
wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.
Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze
wspólczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze.
- Cóż... żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona,
niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ
nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt
ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu
urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje... Koszt
sanatorium: 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie
refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to
bardzo drogie eki...
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan
dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zl za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym
śmiechem, klepie męża po ramieniu i mówi:
- Żartowałem! Nie żyje.
Przychodzi do
fotografa zebra z pingwinem zrobić sobie zdjęcie.
Fotograf:
- Kolorowe, czy czarno-białe?
Pingwin:
- A jebnąć ci?!!
Biedne,
podupadające gospodarstwo rolne. Biedni gospodarze. Z inwentarza
domowego został tylko głodny kogut, pies i kot. Usiedli sobie oni (kogut,
pies i kot) wieczorkiem pod izbą i naradzają się.
Kogut: Nie ma co zwlekać. Wynoszę się jutro rano do innej wioski.
Tutaj nie ma ziarna, nie ma kur, nic kurwa nie ma. Nie ma po kim i
po co dreptać.
Kot: Ja też stąd idę. Nie ma ziarna, nie ma gryzoni. Nie ma krowy,
nie ma mleka.
Pies: A ja jeszcze zaczekam parę dni...
Kogut i Kot chórem: A tobie co? Oszalałeś?
Pies: Wczoraj wieczorem słyszałem jak gospodarz mówił do gospodyni:
"jeszcze parę dni takiego głodu i będziemy chyba chuja ssać Burkowi..."
Kaczyński z
wizytą do Benedykta. Jest miło i sympatycznie. Benedykt pyta:
B: A jak tam u Was po wyborach?
K: Wszystko w jak najlepszym porządku Ojcze Święty. Wyborcy zadowoleni,
szczęśliwi. Mówią, że takiej Polski chcieli.
Ojciec Święty pokiwał głową, uśmiechnął się i pokazał Kaczorowi 6
palców.
B: A jak tam u Was z bezrobociem?
K: Doskonale Ojcze Święty. Jest tak dobrze, że młodzi ludzie już
zaczynają wracać do kraju z emigracji. Zarobki super, pracodawcy
gwarantują doskonałe warunki zatrudnienia.
Ojciec Święty znów pokiwał głową, uśmiechnął się i pokazał Kaczorowi
6 palców.
B: A co w szkolnictwie?
K: Wspaniale. Minister sprawdził się doskonale. Dzieciaki zadowolone,
chcą nawet w soboty i niedziele chodzić do szkoły.
Ojciec Święty pokiwał głową, uśmiechnął się i znów pokazał Kaczorowi
6 palców.
Wizyta się zakończyła, Kaczyński wrócił do Polski i swych
obowiązków. Jednak sprawa pokazywanych 6 palców nie dawała mu
spokoju. Wybrał się więc do Glepma i pyta:
K: Prymasie byłem u papieża, opowiadałem mu co w kraju, a ten na
każdą moją odpowiedź pokazywał mi 6 palców. Co to znaczy?
G: Jak to, ty katolik i nie wiesz, że chodzi o 6 przykazanie: Nie
cudzołóż.
K: Nie cudzołóż? A jak to się ma do mnie?
G: A co miał powiedzieć NIE PIERDOL !!! |
|
|